Rozdział [ 9 ]

Czekając aż woda się zagotuje, bez ruchu stał wpatrując się swoimi brązowymi tęczówkami w huśtający się naszyjnik, który był zaplatany w jego palce, tkwił jakby w transie lub hipnozie spowodowanej właśnie tym maleństwem trzymanym w ręce. Nagle usłyszał dziwne krząkanie, była to Tina próbująca zwrócić na siebie uwagę. Widząc że chłopak coś ogląda chciała się dowiedzieć co to takiego.
- Co tam trzymasz? - zapytała z ciekawością.
- Nic takiego. - powiedział chowając od razu łańcuszek do kieszeni.
Obrócił się i chwytając po czajnik wylał z niego wodę wprost do kubka z zupką, sięgnął po łyżkę i dokładnie mieszając zawartość, ostrożnie gdyż było gorące, zaczął zmierzać w kierunku opiekunki. Podszedł do niej, a kiedy chciał położyć kubek na stole poczuł jak, ręką kobiety grzebie w jego kieszeni, szybko odłożył gorące naczynie i uderzył w kieszeń, która była już pusta. Brunetka zdążyła wyciągnąć jego zdobycz i zaczęła ją oglądać. Otworzyła wisiorek i jakąś chwilę przyglądała się zdjęciu na którym była matka Destiny.
- Skąd to masz? Gwizdnąłeś komuś? - zaśmiała się trochę kpiąco.
- Znalazłem.
- Akurat. - przymknęła jedno oko. - A tu mi czołg jedzie. - odparła naciągając palcem dolną powiekę.
- Powiedzmy że wpadło mi samo do rąk. - uśmiechnął się licząc na to że Tina da mu spokój.
- Tak samo Ci wpadło? No proszę tak bardzo wszystko i wszystkich do ciebie ciągnie, tylko pozazdrościć.
- Ta, możesz mi to oddać?
- A może to twoja dziewczyna hm? - zerknęła jeszcze raz na zdjęcie. - Co prawda wygląda jakby była starsza od ciebie, ale wiek nie gra roli prawda? - zaczęła poruszać dziwnie brwiami.
Justin popatrzył się na nią dość dziwnie i tak samo się poczuł. Nigdy nie mówił jej o tym, że gdy ma czas wolny umawia się z kimś co jest równoznaczne z zabawianiem się, a Tina aktualnie zachowywała się jakby wiedziała dokładnie wszystko. Jej spojrzenie dawało Bieberowi do zrozumienia, że pomimo iż jest schorowana ma wtyki i wie bardzo dużo.
- Ja nie mam dziewczyny, to nie dla mnie.
- Oczywiście, wolisz przelotne znajomości i przyjemności. Masz dziewiętnaście lat, jesteś coraz starszy, a to oznacza że powinieneś się powoli ustatkowywać. Dziewczyna, potem ślub i dzieci. Myślałeś kiedyś o tym? Chciałabym zobaczyć swoje wnuki, jeśli oczywiście będzie mi dane.
- To nie dla mnie, zresztą nie jesteś moją matką więc...
- Ja nie mogłam mieć swoich dzieci. - przerwała mu. - A że napatoczyłeś się ty i wychowywałam Cie od małego, traktuję Cię jak własnego syna, niestety podałeś się na swojego przybranego ojca.
- Nie porównuj mnie do tego skurwysyna. - powiedział zaciskając pięści ze złości.
- To też człowiek, co prawda nie zbyt dobry tak jak to ująłeś w dość mocny sposób, ale to też człowiek.
- Nazywasz człowiekiem kogoś kto zabrał Ci wszystko, zostawił z powodu choroby i tak po prostu przestał kochać? To potwór w ludzkiej skórze, bawił się tobą...
Szatyn obrócił głowę w lewą stronę lekko ją spuszczając, właśnie wtedy dotarło do niego że brunetka miała całkowitą racje. Oczywiście nie był w stanie jej tego przyznać jego duma mu na to nie pozwalała. Jednak to była prawda dziewiętnastolatek z czasem stał się taki sam jak Alex czyli chłopak Tiny, a jego przybrany ojciec, jeśli w ogóle mógł go tak nazywać, bo człowieka który widział w Justinie tylko i wyłącznie małego gówniarza ciężko nazywać ojcem, kogoś kto powinien być przykładem. Nagle chłopak poczuł ucisk na sercu, przypomniało mu się jak porównał Des do jej ojca, zrozumiał już dlaczego tak ją to uraziło. Jednakże już po chwili ból spowodowany tą sytuacją zniknął, tak jakby Swagger, który w nim był domagał się, aby Justin przestał tak dużo myśleć o czymś co nie sprawia mu przyjemności. Walka która często się w nim rozgrywała o rządzę bycia najlepszym, a zdrowym rozsądkiem, wygrywało to pierwsze. Nachylił się nad kobieta i wyrwał jej z rąk naszyjnik, schował go i ostatni raz patrząc na nią wyszedł z mieszkania, zamykając drzwi. Zbiegł szybko po schodach i wybiegając na ulicę wmieszał się w tłum. Robiło się coraz ciemniej i później, pomimo to Nowy York coraz bardziej tętniła życiem. Brązowooki postanowił wyżyć się trochę po nieudanych zalotach i wpaść do Jeremiego na mały trening. Po paru minutach był już na miejscu. Wszedł do piwnicy, a gdy był już na dole oparł się o ścianę przyglądając się jak Jer trenuje kolejnego młodego zawodnika.
- Jeszcze taki stary nie jestem, nie potrzebuje zastępstwa. - zażartował Swagger wpatrując się w małego, który walił z całej siły w worek treningowy.
- Bieber. - zaśmiał się Jeremy. - Raczyłeś przyjść, a co do tego młodego... - roześmiał się jeszcze bardziej. - To możliwe że za niedługo zacznie Cię zastępować, jeśli stracisz formę.
- Oh nie przesadzajmy, miałem i mam małe plany co wiąże się z tym że mam mało czasu, ale jestem wciąż w formie.
- Dobrze to słyszeć, w końcu za niedługo zaczną się walki.
- Wiesz że jeśli są mało opłacalne to jest tylko marnowanie moich sił.
- Sto patoli może być? - zaczął ruszać brwiami.
- Sto tysięcy dolarów? - podniósł do góry głowę odczuwając wielkie zainteresowanie informacją jaką właśnie usłyszał. - To musi być nie byle jaka walka, nie byle z kim. Tyle kasy wystarczyłoby na operacje dla Tiny i nie tylko. Kiedy ta walka?
- Jeszcze sporo czasu, jednak musisz ćwiczyć jeśli chcesz wygrać, przeciwnicy na pewno będą bezwzględni.
- W końcu może będę miał szanse walczyć z kimś na moim poziomie.
- Dobra jest pewność siebie, jednak nie przesadzaj, ona kiedyś może Cię zgubić. - odparł trener.
- Spoko, poradzę sobie. - rzucił podchodząc do młodego. - A teraz patrz na mistrza. - uśmiechnął się i zaczął okładać worek treningowy.
                    Przez ulice innej części miasta czerwony motor mknął ulicą w stronę domu Des, która wiedział że jeśli ojciec zobaczy że wróciła na motorze zabije ją oczywiście niedosłownie. Dlatego też gdy Roxana dojeżdżała do ulicy na której mieszkała Johnson, kazała jej się zatrzymać na skrzyżowaniu, parę budynków od jej domu.
- Zatrzymaj się, nie chce żeby, mój ojciec widział mnie na motorze.
More podjechała pod inny dom i zatrzymała się czekając aż blondynka zejdzie z jej maszyny. Kiedy Destany myślała że Roxy po prostu odjedzie, zdziwiła się gdy ta kazała jej poczekać.
- Możemy pogadać? - rzuciła brunetka schodząc z motoru.
- Ok, o czym chcesz rozmawiać? - zapytała niechętnie wiedząc że rozmowa będzie miała związek z Justinem.
- Po jaką cholerę byłaś u niego w tym burdelu?! - powiedziała unosząc ton.
- Co Cię to interesuje? Jeśli się nie mylę masz gdzieś co robię, gdzie jestem i z kim. – spojrzała na nią. – Myślisz że ja nie wiem że mnie nienawidzisz za to że jestem w waszej drużynie.
- To nie tak, może jestem dla ciebie czasem… - zerknęła na Des która zaczęła marszczyć czoło w skutek czego More od razu się poprawiła. – Ok, jestem dość często niemiła, ale to nie znaczy że tak naprawdę Cię nie lubię. Szczerze to nawet dobrze że się pojawiłaś, byłam jedyną dziewczyną w tej całej bandzie, nie miałam do kogo mordy otworzyć. Okazałaś się kimś innym niż tym kim zakładałam że jesteś, przepraszam. Ale wróćmy do tematu, Swagger to istne zło, zapoznawanie się z nim pff a co dopiero zadawanie, może skończyć się nawet śmiercią.
- Skąd to wszystko wiesz? – spytała zdziwiona Johnson.
- Trochę miałam z nim do czynienia, długa historia, może kiedyś Ci opowiem bo teraz nie jestem w humorze zbyt dużo jest tam bólu. Destiny, aż dziwne że to powiem… Ale jako twoja przyjaciółka, tak dobrze słyszałaś twoja przyjaciółka, radzę Ci trzymaj się z daleka od tego popierdolonego człowieka, on nie ma żadnych zasad. Dla niego liczy się tylko kasa, panienki i dobra zabawa, on nie ma serca w którym mógłby kogoś umieścić, on tylko Cię zwodzi w nadziei że dasz mu dupy.
- Może i jest zły. – powiedziała przypominając sobie kiedy Bieber był oschły dla niej. – Albo może po prostu w nim kryć się osoba, która potrzebuje zrozumienia, a że nikt mu tego nie może zaoferować, to chce w jakiś sposób sobie to wynagrodzić, nie jest to najlepsze wyjście, ale pewnie czuje się zagubiony. Nie chce oceniać go po okładce, tak jak ty zrobiłaś to ze mną, chce go poznać. Przez całe moje dotychczasowe życie ukrywałam się przed światem, musiałam być ostrożna i uważać, ale ja tak nie chce, chce żyć naprawdę.
- W takim razie zrobisz co będziesz chciała, wiedz że jestem temu przeciwna, lecz nie mogę kierować tobą i twoim życiem, ale musisz obiecać mi że będziesz ostrożna chociaż trochę.
- Obiecuje. – uśmiechnęła się. – Ja będę lecieć, dzięki że po mnie przyjechałaś.
- Spoko wolałam się upewnić czy ten idiota nie robi Ci krzywdy.
Osiemnastolatka ruszyła do swojego domu, a More wsiadając na motor odjechała kierując się stronę Manhattanu. Des chciała jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju, była wykończona i głodna. Przyspieszyła kroku i podbiegając pod bramkę otworzyła ją, weszła na posesję i zapukała do drzwi. Kiedy drzwi się otworzyły liczyła że zobaczy w nich lokaja, jednak zamiast jego stanął przed nią umięśniony, łysy mężczyzna, o wiele większy i z wyrazem twarzy jakby chciał kogoś pobić. Bezwładnie jej dolna szczęka się otworzyła, a jej niebieskie oczy poszerzyły.
- Przepraszam kim pan jest?
- A pani kim jest i czego chce?
- Zadałam pierwsza pytanie, tato?! - krzyknęła próbując wejść do domu jednak drogę blokował jej ten wielki łysol.
- Destiny? Wróciła do domu? - zapytał Rick.
- Tato kim jest ten mężczyzna?
- To Angelo Shapiro, nasz ochroniarz, zasadniczo mój, ale wystarczająco dużo mu płacę żeby chronił też i ciebie.
- Jesteś włochem? - zapytała blondynka.
- Pół włoch pół amerykanin. Mam rozumieć że to pańska córka? - zwrócił się do ojca Des.
- Tato po co nam ochroniarz do cholery? - zdziwiła się wchodząc do środka i zamykając za sobą drzwi.
- Uważaj na słowa… Najbogatszy biznesmen, to znaczy ja, musi mieć ochronę, wiesz tak na wszelki wypadek. Bądź dla niego miła, może się nawet z nim zaprzyjaźnisz.
Dziewczyna spojrzała na Angelo, po czym zaczęła kręcić głową, co miało znaczyć że są małe szanse na zaprzyjaźnienie się z kimś tak strasznym jak on. Chociaż z drugiej strony, skoro Roxana miała takie złe zdanie o Swagerze, a i tak Johnson dała mu szansę to czemu Shapiro nie miałby jej dostać.
- Jestem Destiny Hope Johnson. - odparła podając mu rękę i zamykając oczy bojąc się że jej ręka może nie przeżyć.
- Angelo Shapiro, bardzo mi miło poznać tak piękną i wredną osóbkę. - uśmiechnął się delikatnie chwytając jej dłoń i lekko ściskając.
Niebieskooka spojrzawszy na swoją dłoń uśmiechnęła się do mężczyzny, w głębi duszy dziwiła się że potrafił być tak ostrożny i panował nad swoimi umięśnionymi rękoma.
- Wiesz Shapiro wydajesz się całkiem w porządku jak na ochroniarza. Zazwyczaj trafiałam na chamskich i bez poczucia humoru.
- Ja nie jestem taki jak inni. - zaśmiał się głośno.
Chwilę później po krótkiej rozmowie Des znalazła się w kuchni, wyczuła że Henry coś gotuje, podeszła do niego i zaczęła zaglądać mu do garów, czego staruszek nienawidził. Jednak blondynce tak doskwierał głód że nie mogła wytrzymać aby spróbować tego co przygotowywał na kolacje. Kręcąc się po pomieszczeniu zaczęła irytować lokaja, więc ten poprosił ja żeby usiadł, a jeśli go nie posłucha nic nie dostanie. Johnson zaczęła się śmiać, ale po chwili gdy dotarło do niej że Henry nie żartuje, grzecznie usiadł przy stole czekając aż jedzenie zostanie podane.
                    Krople potu spływały z czoła chłopaka, który z całych swoich sił uderzał w tarcze trzymane przez Jera. Jak zwykle nie oszczędzał się i nawet gdy czuł zmęczenie dalej trenował.
- Nie masz już dość chłopie?
Jednak Swagger się nie odezwał skupiony na okładaniu tarczy myślami był gdzie indziej. W jego głowie była ona i dzisiejsza sytuacja z More, zastanawiał się czy brunetka nie przeszkodzi mu w tym co chce osiągnąć. Z drugiej strony będąc świadomym że może wygrać sto tysięcy dolarów, może powinien odpuścić. Nie minęło kilka sekund, a ten głupi pomysł wywiał mu z głowy. Co jeśli przegra i nie zdobędzie tej kasy? Musi ją mieć więc na wszelki wypadek Johnson będzie jego zabezpieczeniem.
- Jeremy mam pytanie, bo wiesz stary nigdy mi o sobie wiele nie mówiłeś, a chciałbym wiedzieć coś o swoim trenerze. Tak po prostu dowiedzieć się parę rzeczy.
Tak naprawdę Justin miał nadzieje dowiedzieć się jak to jest mieć rodzinę i normalne życie, ponieważ swoje uważał za dość nietypowe. Mężczyzna spojrzał na niego ze zdziwieniem, w szczególności że nigdy Biebera nie interesowali inni. Wyprostował się i rzucił tarcze gdzieś w kąt.
- Wiesz moje życie nie było, nie jest i nie będzie ciekawe, więc nawet nie mam Ci co opowiadać.
- No stary daj spokój, cokolwiek? Parę informacji z twojego życia może zmieni moje. - wyszczerzył się myśląc że to mu cos da.
- Zmieni twoje? Żartujesz sobie? Zresztą udawanie miłego Ci w niczym nie pomoże, nic Ci nie powiem, nie musisz wszystkiego wiedzieć, czasem gdy człowiek wie za dużo ma niespokojny sen. Moje ostanie słowo to nie, zrozum młody. - odparł starając się go przekonać aby odpuścił.
- Ta chciałem tylko trochę informacji ale ok, ok nie ważne, zapomnij że pytałem nie chcesz mówić, spoko... - powiedział poirytowany. - Spadam stąd…
Kiedy szatyn wychodził z piwnicy, Jeremy podszedł do biurka na którym stało zdjęcie kobiety, podniósł je i spojrzał na nie, a potem na wychodzącego chłopaka, wyraźnie na jego twarzy wymalowany był smutek. Jego historia, jego życie, wspomnienia które przez Swaggera powróciły na pewno nie było tym co Justin chciał usłyszeć. Wkurzony dziewiętnastolatek ruszył w kierunku budynku w którym mieszkał. Mijając ludzi i patrząc się na ich twarze, docierało do niego że każdy z nich ma swoją historię, powoli uświadamiał sobie, że większość z nich wiedzie lepsze życie niż on i duma która rozpierała go z jego czynów, powinna być raczej wstydem. W pewnym momencie zauważył, że niektóre osoby bacznie się mu przyglądają, jakby z góry. Zamknął na sekundę oczy aby otrząsnąć się z przemyśleń. Tak tez się stało kiedy wziął głęboki wdech i wparował do budynku ginąc w ciemnościach klatki. Szybko wyszedł na górę i wszedł do mieszkania. Zamknął cicho drzwi i podszedł do sofy na której leżała Tina. Uśmiechnął się do siebie widząc jak kobieta z otwartą buzią śpi jak zabita. Wziął kubek i zaniósł go do kuchni, potem na chwilę wrócił, chwycił za koc i nakrył nim brunetkę. Ta tylko przymknęła usta i wtuliła się w ciepły i miękki materiał. Chwilę później Bieber zgasił światło, skierował się do pomieszczenia gdzie znajdował się jego pokój, a w nim stara szafa i łóżko na którym usiadł. Przez chwilę patrzył się przez okno przez które było widać różne kolorowe światła, zazwyczaj wpatrując się w nie po pewnym czasie usypiał, tak było i dziś, kiedy poczuł że zmęczenie go dopada ściągnął koszulkę i położył się spać.





Od autorki: No i mamy 9, mam nadzieje że wam się podoba. Rozdziały postaram się teraz dodawać regularnie, w każdą sobotę najpóźniej niedzielę. Pojawił się nowy bohater ochroniarz Angelo. Czy na pewno jest w porządku? Czy może uprzykrzy życie Destiny? Czy poznawanie Swaggera nie okaże się dla Johnson złą decyzją? Wszystkiego dowiecie się czytając następne rozdziały.
Mój blog został dodany na justinbieberfanfictionpl :)


 20 komentarzy = NN
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Jeśli już przeczytałaś/eś rozdział, proszę zostaw w komentarzu swoją opinię :)

33 komentarze:

  1. jkfadk hnkf hgjtkr jhn o.o
    @Danger12345678

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny rozdzial , mimo ze justin i destiny sie nie widzieli. Wciaga bardzo ci powiem :D czekam na nastepny.

    OdpowiedzUsuń
  3. suuuper czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Opowiadanie jest bardzo ciekawe, chodź w tym rozdziale nic się nie dzieje między nimi, ale dobrze bo poznajemy tez innych bohaterów. @aniakomi

    OdpowiedzUsuń
  5. cuuudowny *_*
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  6. ale chyba nie skończysz na 10 rozdzialach co ? ;) Tj jest w spisie treści :P bbaaaardzo mi sie spodobał twój blog <3 i ten drugi tez uwielbiam :***

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział jest znakomity :) Z niecierpliwością czekam na następny :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział , czekam na następny! ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Od niedawna czytam te ff ale one jest świetne xjgfxhgdfydsfsdy <3

    OdpowiedzUsuń
  10. super! @d0perihanna :) x

    OdpowiedzUsuń
  11. Dopiero dzisiaj znalazłam czas, aby przeczytać rozdział.
    Nie zaskakuje, ale wciąga :)
    Mimo, że faktycznie nie ma jakichś większych scen to i tak mi się podoba :)
    Miłe, lekkie i przyjemne :)
    Do następnego :)
    @AudreeySwag :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Genialne...
    @kasia_kupidura_

    OdpowiedzUsuń
  13. Podoba mi się ;) i chcę wiedzieć jak to się skończy, sądzę że Jus zaczyna coś do niej czuć tak samo jak ona do niego. Niech jej tylko nie wykorzysta :/ Informuj mnie o kolejnych rozdziałach: @annie_pilch

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie mam innych słów więc napisze tylko. .. boskie *.*
    @yeahJusteen

    OdpowiedzUsuń
  15. świetne ! ♥
    czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  16. Uwielbiam jak piszesz ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Twój blog jest HVGJLFJDFDCDFJKFSGSDUOFJUYGS.
    Od góry do dołu wygląd po prostu powala na łopatki. <3
    Co do opowiadania:
    jest na maxa wciągające,szczególnie że lubię tego typu klimaty.
    Justin jest taki szorstki,a zarazem pociągając. <3
    Des jest niesamowita.
    Czekam,aż akcja się zacznie rozwijać(ale jest tyle wydarzeń,że nie sposób się nudzić).
    Będę to czytać. <3
    Zapraszam do siebie.
    maybe-angel-is-my-boyfriend.blogspot.com
    @ComMusia

    OdpowiedzUsuń
  18. kiedy następny ?? rozdział cudowny @luvuswag

    OdpowiedzUsuń
  19. Pewnie zapomnialas o tym blogu i o nas

    OdpowiedzUsuń
  20. Pewnie zapomnialas o tym blogu i o nas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zapomniałam ani o blogu, ani o czytelnikach, mam palce w gipsie i nie mogę pisać bo gips mi przeszkadza ;D

      Usuń
  21. Boski nie moge sie doczekac nn <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Kocham ♥ kiedy nastepny? ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  23. Genialny <3 czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  24. Rozdział booski ! czekamy na nowy i zapraszamy do nas ! ;D
    http://one-die-one-love-one-life.blogspot.com/
    ~ KinWer Bieber ;D

    OdpowiedzUsuń