-
Wysiadaj z auta. - powiedział stanowczo. - Słyszałaś co
powiedziałem?
Destiny
usłyszała jak drzwi się odblokowują, przełknęła nerwowo ślinę
i cały czas wpatrując się z przerażeniem na chłopaka, chwyciła
niepewnie za klamkę.
-
Mówiłeś że tu jest niebezpiecznie, nie wyjdę tam, nie ma mowy
żebym wyszła.
Kiedy
Swagger i Destiny sprzeczali się w aucie, w białym domu przed
którym stali siedział dobry przyjaciel Justina, Michael. Leżąc na
rozwalającym się łóżku razem z dwoma laskami i paląc kolejnego
papierosa, zaciągał się mocno i wypuszczał dym z płuc bardzo
powoli. Dziewczyny przejeżdżały swoimi dłońmi po nagim i
wyrzeźbionym torsie chłopaka. W pewnym momencie przez otwarte okno
usłyszał niepokojące go odgłosy kłótni, zgasił peta w
popielniczce i poderwał się na równe nogi, wyjrzał za okno i
zobaczył nieznany mu wcześniej pojazd, przymrużył oczy i od razu
chwycił za pistolet który leżał na stole, załadował go i karząc
na siebie czekać dwóm brunetkom wybiegł z pokoju, zbiegł na dół
i wychodząc z domu skierował się prosto w stronę pojazdu,
wyciągnął rękę z bronią do przodu i przyłożył ją do szyby,
równoznaczni celując w głowę Biebera. Szyby auta były lekko
przyciemniane przez co Jones nie wiedział że jest to jego kumpel, w
pewnej chwili Des zauważyła, że ktoś stoi przy aucie i celuje w
Swaggera od razu przeraźliwe krzyknęła, kiedy szatyn spojrzał na
nią ze zdziwieniem, zorientował się, że dziewczyna ze strachem w
oczach wpatruje się w coś, a raczej w kogoś za nim. Brązowooki
pokręcił parę razy głową i się uśmiechnął.
-
Coś się stało? - zapytał.
-
Nie wiem, ktoś trzyma przy szybie pistolet to normalne? - odparła
kpiąco drżącym głosem.
Uśmiech
chłopaka poszerzył się jeszcze bardziej, powoli obracając głowę
i naciskając przycisk otwierający szybę zerknął na przyjaciela,
który opuścił od razu rękę.
-
Ostrożności nigdy za wiele co? - zapytał Jonesa który od razu
chowając do kieszeni spluwę przywitał się z przyjacielem.
-
Stary mogłem Ci przestrzelić łeb, następnym razem informuj mnie,
a nie podjeżdżaj nową skra... - przerwał widząc znaki które
dawał mu Justin by zrozumiał że nie jest sam. - Swaggerską furą
bo wiesz, że różni się tu kręcą.
-
Wybacz mi to zaniedbanie, zupełnie zapominałem Ci poinformować że
kupiłem nowy wózek. - przerzucił wzrok na Destiny. - Teraz już
się nie boisz wyjść?
Blondynka
mocno zdezorientowana nie rozumiała co się tu dzieje, przed chwilą
dość ostro kłóciła się z szatynem, a teraz w najlepsze śmieje
się razem ze swoim kumplem. Pomimo wszystko dalej bała się wyjść.
Nie ufała mu, przynajmniej nie była pewna czy może mu zaufać, na
razie nic na to nie wskazywało.
-
Miło by było gdybyś wysiadł i mi otworzył drzwi.
Swaggerowi
zbledła mina kiedy usłyszał to co przed chwileczką powiedziała
niebieskooka, zaczął zdawać sobie sprawę z kim ma do czynienia,
chociaż nie były to jego klimaty jeśli chodzi o laski, nie miał
zamiaru się poddać, choćby nie wiadomo jak była ułożona,
wiedział że jest w stanie ją zmienić i nic mu w tym nie
przeszkodzi.
-
Jeśli sprawi Ci to przyjemność to mi również. - powiedział
drwiąco. - Jednak wolę inne przyjemności. - wymruczał pod nosem w
kierunku Michaela tak by osiemnastolatka nic nie usłyszała.
Wysiadł
z auta, obszedł je, chwycił za klamkę otwierając drzwi od strony
pasażera i czekał aż dziewczyna opuści jego nowe auto. Johnson
stanęła tuż przy nim, nie czuła się zbyt pewne więc wolała nie
ryzykować.
-
Dziękuję bardzo, trochę manier Ci nie zaszkodzi. - uśmiechnęła
się zadziornie.
Justin
trzasnął drzwiami, a że nie posiadał kluczy tylko odpalał auto
poprzez łączenie kabli nie zamknął go. Ruszył w kierunku domu, a
zaraz za nim Des i Mike. Bieber wszedł do środka i skierował się
od razu do swojego biura jak on to miał zwyczaj nazywać, chociaż
wcale tego biura to pomieszczenie nie przypominało. Obdarte i
popękane ściany, rozwalający się stolik na środku i parę
krzeseł oraz sofa na której usiadł. Blondynka stanęła w drzwiach
i zaczęła rozglądać się po pokoju. Miała mieszane uczucia,
czuła się jak w jakimś burdelu, w szczególności, że słyszała
te dwie brunetki miziające się z kumplem Swaggera.
-
Będziesz tak stać czy usiądziesz?
Johnson
spojrzała na chłopaka i niepewnie podeszła do niego siadając przy
nim, wtedy ten chwycił za paczkę papierosów leżącą na stole,
wyciągnął jednego, rzucił resztę na swoje miejsce i łapiąc za
zapalniczkę i odpalając ją zapalił go. Zaciągnął się
porządnie i po chwili wypuścił dym spoglądając na piękną
dziewczynę siedząca obok niego. Położył jedną rękę za jej
głowa opierając ja o sofę, a w drugiej trzymał papierosa
podpalając go co chwilę.
-
Jesteś tak trochę jakby spięta, chcesz zapalić?
-
Nie palę, to szkodzi zdrowiu.
-
I tak umrzesz więc co Ci ma zaszkodzić? - przekonywał ją. -
Powinnaś czerpać z życia.
-
Ale przynajmniej pożyje dłużej niż ty.
-
Nigdy nic nie wiadomo. - odparł zaciągając się po raz kolejny.
-
Sugerujesz coś? - odsunęła się od niego.
-
Jeszcze nie przeprosiłaś mnie za nazwanie mnie zwykłym zapatrzonym
w siebie dupkiem. - rzucił wydmuchując w jej twarz dym. - Czekam na
to, przeprosiny przyjmuję w praktycznie każdym miłym sposobie.
Niebieskooka
krztusząc się tym bardziej nie miałam zamiaru przepraszać za coś
co jest prawdą, skrzywiła się tylko i po chwili sztucznie
uśmiechnęła by pokazać że nie ma zamiaru tego robić.
Dziewiętnastolatek był dziwnie szczęśliwy, co chwile pokazywał
swoje białe zęby i wpatrywał się w Des, która wyłapując jego
spojrzenie, wpatrzona była w jego oczy. Jego lekko opuszczone
powieki sprawiały że blondynka czuła się jakby on jej pragnął,
nie wiedziała że tak jest naprawdę. Pomimo wszystko podobało jej
się to, czuła się przez to wyjątkowo, rzadko kiedy miała na coś
takiego okazję. Dość długo utrzymywali ze sobą kontakt wzrokowy,
przez co też po pewnej chwili Des spuściła wzrok i zaczęło jej
się robić ciepło.
-
Słodko. - powiedział przygryzając wargę i łapiąc dziewczynę za
podbródek.
Des
czując się niekomfortowo wyrwała się mu i obróciła głowę w
drugą stronę.
-
Powinnaś się zastanowić zanim coś zrobisz nie jesteś u siebie. -
odparł wkurzony.
-
W każdej chwili mogę wyjść. - rzuciła pewnie.
-
Tam? Przed chwilą bałaś się wyjść z auta, małe szanse że
wróciłabyś sama do domu, prędzej w worku w kawałkach lub w ogolę
byś nie wróciła. Tu dziewczyny takie jak ty nie mają szans na
przetrwanie. Nie byłoby miło gdyby coś Ci się stało. - mówiąc
to zgasił papierosa mocno zgniatając go o popielniczkę.
Dziewczyna
widząc to odczytała to jako groźbę więc wolała siedzieć cicho
i być posłuszna do puki nie znajdzie się w we własnym domu. Nagle
do biura wpadł Jones i poprosił Biebera na słówko, ten
przepraszając blondynkę podniósł się i ruszył za kumplem, który
wszedł do kuchni. Brązowooki oparł się o ścianę i co chwilę
wypatrywał czy czasem dziewczynie nie przyjdzie głupota do głowy i
nie spróbuje uciec, gdzie jest naprawdę niebezpiecznie.
-
Co się tak tam patrzysz? - zapytał Michael.
-
Pilnuje żeby coś głupiego jej nie nasunęło się na rozum, nie
czuje się tu zbyt dobrze.
-
No wiesz to nie jest jedna z tych twoich dziwek Swagger nic dziwnego
że źle się czuje w takim miejscu jak to, w końcu wpadła Ci w
łapska normalna dziewczyna i chyba ma na ciebie dobry wpływ, tak
zauważyłem że odkąd się zorientowałeś że włamałeś się do
niej jesteś jakiś inny.
-
Bo mi zależy tak trochę bardzo.
-
Na niej? - zdziwił się wiedząc że szatynowi rzadko na czym
zależało.
-
Pojebało Cię?! Oczywiście że nie, zależy mi na kasie i
przyjemnościach jakie mogę mieć dzięki niej.
-
Jesteś pewien? Nawet to twoje spojrzenie jest takie. Wszedłem do
pokoju, a ty normalnie wpatrzony w nią jak w jakiś obrazek.
-
To tylko i wyłącznie by nie zorientowała się, że coś jest na
rzeczy.
-
Yhym jasne, na żadną się tak nie lampiłeś, chłopie widziałem
nawet jak ona na ciebie patrzy, znam się na rzeczy. Mi to tam
obojętne jaki jesteś, ale wiem że tobie nie, a że jesteśmy jak
bracia to powiem Ci coś, jeśli chcesz być tym Swaggerem co byłeś
przed tą całą akcją, albo daj sobie spokój, albo miej się na
baczności, bo mam dziwne przeczucie że to będzie miała fatale
skutki, w szczególności dla ciebie.
Roxana
od jakiś trzydziestu minut siedziała z telefonem w ręce i
zastanawiała się co ma robić, niby przyjaźniła się z Johnson
jednak dalej nie pałała do niej jakimś wielkim uczuciem, z drugiej
strony nie chciała mieć dziewczyny na sumieniu, po tej chwili
namysłu wstała i zaczęła chodzić nerwowo po pokoju, nie mogła
sobie znaleźć miejsca, próbowała wymyślić co ma zrobić w
takiej sytuacji. W końcu postanowiła, zatrzymała się i spojrzała
na Shana.
-
Jadę po nią, nie mam ochoty potem znaleźć ją gdzieś czy słyszeć
przez resztę mojego życia że Swagger jej coś zrobił.
-
A wiesz chociaż gdzie ona jest? - zapytał.
-
A gdzie Bieber zabiera laski gdy ma na nie ochotę, raczej nic
romantycznego nie wymyśli i nie wyjedzie z nią nie wiadomo gdzie,
jest zbyt wielkim idiotą żeby wymyślić coś dobrego.
Wybiegła
z domu i wskoczyła na swój czerwony motor od razu go odpaliła i z
piskiem opon odjechała zostawiając za sobą tylko czarny ślad. Na
szczęście droga nie była długa, po paru minutach była na
miejscu. Wiedziała do czego zdolny jest szatyn, dlatego choć
pokonała tak mały dystans wolała się zaopatrzyć w coś
szybkiego, w szczególności że w planach miała wyrwać z jego łap
Destiny. Od jakiś ponad dwóch lat More nie ufa Justinowi, kiedyś
było inaczej Rox nawet podkochiwała się w przystojnym dupku
którego każdy nazywał Swaggerem. Przeżyła z nim dużo, dlatego
też wie z kim ma do czynienia. Najbardziej zabolała ją jedna rzecz
o której wie tylko ona i brązowooki, obiecała sobie że nigdy mu
tego nie wybaczy i również to był powód nienawiści jaką darzyła
chłopaka. Zatrzymała się pod domem bo właśnie podejrzewała że
w tym miejscu aktualne znajduje się jej kumpela. Zsiadła z maszyny
i powoli zaczęła zmierzać w stronę drzwi, popchnęła je i weszła
do środka, od razu skierowała się do pokoju gdzie był Bieber.
-
Mówiłam Ci żebyś się od niej odpierdolił. - wpadła do pokoju
krzycząc.
-
Widocznie nie usłyszałem, zresztą jak widzisz jest cała i zdrowa,
nic jej się nie stało. - mówił z lekkim uśmieszkiem na twarzy by
bardziej zirytować Roxanę.
Destiny
nie mogła zrozumieć, dlaczego jej przyjaciółka jest tak
zdenerwowana, przecież Justin nie chciał jej chyba nic zrobić,
pomimo jego dziwnych gatek nie wydawał się bardzo zły jak o nim
zazwyczaj mówiono. More podeszła bliżej nich i wyciągnęła z
jego paczki papierosa. Bieber od razu wystawił rękę z zapalniczką
żeby odpalić, jednak brunetka wyrywał mu ją i sama sobie
poradziła rzucając nią potem w chłopaka.
-
Johnson wyjdź z tego domu i czekaj moim czerwonym Morsonie, ale nie
dotykaj do puki nie przyjdę.
Blondynka
trochę zmieszana, spojrzała na szatyna ostatni raz i chwilę
uśmiechając się wyszła z pokoju, a potem z domu tak jak kazała
jej More. Stanęła obok motoru i czekała aż ujrzy w drzwiach Roxy,
natomiast ona przez chwilę w ciszy wypalała swojego papierosa.
Bieber wpatrzony w dziewczynę z radosną miną, przygryzał wargę
udając, że to iż More przeszkodziła mu w rozkochiwaniu w sobie
Des nie miało dla niego znaczenie, pomimo tego że było wręcz
przeciwnie. Gdyby nie był tak aktualnie opanowany rozszarpał by
dziewczynę na strzępy, wprost gotowało się w nim. Rox podeszła
do niego i kładąc nogę na jego kroczu, zbliżyła się do jego
twarzy, zgniatając przy tym jego klejnoty.
-
Tkniesz ją tylko to nie będzie miał czym sobie przyjemność
zadawać skurwielu. - powiedziała dmuchając mu w twarz.
-
Radzę Ci piękna zabrać tą nogę, zdajesz sobie sprawę z kim
zadzierasz?
-
Gdybym nie wiedziała to bym tego nie robiła, jestem bardzo świadoma
kim jesteś, jesteś nikim, zerem. Od tamtego momentu jesteś dla
mnie przegrany, martwisz się tylko o własny tyłek, o własne
dobro. Jeszcze Ci się nie odpłaciłam, ale już wkrótce zrobię to
z nawiązką.
-
Oh no tak zemsta. - zaśmiał się. - Chris sam zgotował sobie taki
los.
Brunetka
nie wytrzymała i z całej siły uderzyła go w policzek z otwartej
ręki, na co chłopak złapał się za żuchwę i zaczął nią
ruszać. Pokręcił parę razy głową by dać More do zrozumienia,
że postąpiła bardzo źle i nie powinna tego robić. Spuścił
wzrok, po czym po chwili otworzył oczy, w których dziewczyna
zobaczyła piekło, wściekłość jaka go ogarnęła, zmroziła ją
trochę aż odsunęła się od niego na bezpieczną odległość.
Wstał i łapiąc za stół odrzucił go w kąt. Od razu podszedł do
dziewczyny i chwytając ją jedną rękę w pasie, a drugą za jej
nadgarstek przytwierdził ją do ściany tak mocno, że aż
osiemnastolatka jęknęła. Przysunął się do niej blokując ją
swoim ciałem, usta Biebera były obok jej ucha, tak że słyszała
jego nerwowy i przyśpieszony oddech.
-
Ostrzegam... - wyszeptał.
Spojrzał
w jej oczy, które chciały go zabić, miał nadzieje że dziewczyna
się wkurzy, tak też się stało. Po chwili puścił ją, znów się
uśmiechając. More patrzyła się na niego cały czas i zmierzała
powoli ku wyjściu. Wiedział że nie ma z nim szans fizycznie jednak
mogła mu się odpłacić słownie.
-
Zgiń w piekle sukinsynie.
Swagger
rzucił zabójcze spojrzenie w jej stronę, co od razu poderwało ją
do biegu. Wybiegając z domu podleciała do motoru, Des widząc
zdenerwowanie na twarzy dziewczyny przeczuwała coś niedobrego.
-
Wsiadaj na motor szybko! - krzyczała More odpalając Morsona.
Destiny
nie zastanawiając się usiadła za nią i chwyciła mocno w pasie,
wiedząc już że nie będzie to miła przejażdżka po czym
odjechały bardzo szybko.
-
Gdzie są kurwa kluczyki od mojego motoru Mike. - zapytał wpadając
do zadymionego pokoju i widząc swojego kumpla z dwoma dziewczynami
na łóżku.
-
A co laska Ci uciekła?
-
Przez More, dopadnę szmatę. Gdzie są te cholerne kluczyki pytam
się! - krzyczał poirytowany.
-
Leżą na dole na komodzie w garażu. - rzucił i zaczął się
przyglądać przyjacielowi, który już miał wychodzić. - Stary co
ty masz rękę odbitą na twarzy?
-
Nie teraz... - odparł groźnie trzaskając drzwiami.
Brązowooki
szybko zbiegł na dół i wpadł do garażu, chwycił za kluczyki
wskoczył na swój czarny motor i otwierając drzwi garażowe
wyjechał z niego z piskiem opon, zauważając czerwoną maszynę
oddalającą się od niego skierował się za nią, zostawiając za
sobą tylko dym z rozgrzanych opon. Przymrużył oczy, ciągle
przyspieszając z niesamowitą prędkością doganiał Rox. Brunetka
widząc że dziewiętnastolatek jest coraz bliżej, również
przyspieszała, mijając zwinnie auta, modliła się żeby nie wpaść
na któreś z nich. Niebieskooka nie miała pojęcia co się dzieje, była
wystraszona, ale udało jej się wydusić parę słów.
-
Czemu przyjechałaś? - zapytała.
-
Ponieważ wiem jaki jest Swagger i do czego jest zdolny, ale nie myśl
że się o ciebie martwiłam, po prostu nie chciałam mieć Cię na
sumieniu i Shane mi kazał.
-
Jasne, jasne a czemu uciekamy? - dopytywała dalej.
-
Bo on nas goni, logiczne nie? - zaśmiała się.
Blondynka
zaczęła się uśmiechać, strach który przed chwilą ogarniał jej
cale ciało minął, życie którego doświadczała teraz zaczynało
jej się bardzo podobać. Było to dla niej coś nowego, a zarazem
ekscytującego. Dźwięk stłumionego powietrza kiedy mijały
samochody, dawał jej do zrozumienia że prędkość jaką osiągają
była zabójcza, jednakże już jej to nie denerwowało, wręcz
przeciwnie. Puściła More z mocnego uścisku i chwyciła się za
skórzane siedzenie. Oglądając się za siebie widziała Justina,
pomimo że brunetka miała o nim takie, a nie inne zdanie Destiny
wprost pociągało do niego, miał coś w sobie co sprawiało, że
przyciągało ja o niego jak magnez. W pewnym momencie Johnson
odwrócił głowę do przodu.
-
Roxana czerwone!
-
Nie dla mnie... - powiedziała przyspieszając i w ostatniej chwili
przejeżdżając przez skrzyżowanie przed pędzącymi w jej stronę
pojazdami.
-
Szalona! - krzyknęła trochę podekscytowana niebieskooka.
-
To pikuś, ty jeszcze mnie szalonej nie widziałaś. Gdzie Cię
odwieźć?
-
Kierunek mój dom.
Wciąż
stał na czerwonym, wpatrywał się w światło, nawet kiedy pojawiło
się zielone dalej tam stał, pojazdy przejeżdżające i trąbiące
na niego w ogóle go nie ruszały, dopiero po jakimś czasie
wkurzony postanowił sobie dać dziś spokój, wiedział że Johnson
i tak do niego wróci, był tego pewny. Wyjechał prosto przed jakieś
auto, zawrócił motor i jadąc pod prąd, znów pędził przed
siebie. Tym razem w inne miejsce, chciał się wyciszyć, więc
wrócił do domu. Zostawiając maszynę pod budynkiem wpadł do
kamienicy i wybiegając na górę wszedł do mieszkania.
-
Justin? Justin to ty? - usłyszał głos Tiny.
-
Tak, to ja... - powiedział podchodząc do schorowanej kobiety. -
Chcesz czegoś?
Chora
spojrzała na niego i uśmiechnęła się, Tina wiedziała gdy coś
jest na rzeczy, z trudem podsunęła się do góry i nic nie mówiąc
zaczęła się przez chwilę wpatrywać się w swojego przybranego syna.
- Czemu się tak na mnie patrzysz? - zapytał oschle.
-Przyglądam się temu czemuś co z ciebie wyrosło. - zaśmiała się próbując rozluźnić napięcie które odczuwała między nimi.
- Jak widzisz nic dobrego...
-
Mógłbyś mi zupę zalać bo jestem trochę głodna, czy coś się
stało? Jesteś taki jakiś dziwny, coś poszło nie tak?
-
Nie przyszedłem na spowiedź Tina, miałem nadzieje, że przynajmniej tutaj zaznam odrobiny spokoju.
-
Wybacz, jak będziesz chciał pogadać to wiesz, że zawsze tu jestem
nigdzie stąd się nie ruszam. - powiedziała żartując sobie ze
swojego stanu.
Chłopak
wstał i ruszył powoli w stronę kuchni nie reagując na te żarty, otworzył jedną z szafek
zapełnioną sztucznym chińskim żarciem i wyciągnął jakąś
zupkę, wsypał ją do kubka i wlewając wodę do czajnika włączył
go odstawiając na miejsce. Czekając aż się zagotuje, brązowooki
oparł się o blat i wyciągnąwszy naszyjnik z kieszeni zaczął się
w niego wpatrywać po raz kolejny. Zaczął zastanawiać się nad tym
co powiedział mu jego przyjaciel, czy jego plany związane z Johnson
nie zaważą na jego życiu obecnym, w końcu Mike miał racje mówiąc, że Destiny nie jest jedną z tych jego dziwek. Może to dziwne, ale
Justin nigdy nie miał kontaktu z normalnymi dziewczynami, gdy był
młodszy był zupełnie kimś innym, wstydliwy chłopak bojący się
zagadać do jakiejkolwiek laski, potem wpadł w dość złe dla niego
towarzystwo, które go zmieniło, często spotykając się dzięki
nim z płcią przeciwną, której zależało tylko na
zabawie nie nauczyło go zbytnio jak powinno się naprawdę
postępować z kobietami. Owszem Tina starała się go nauczyć
szacunku i tych podobnych, jednak większy wpływ mieli na niego jego
ziomki.
Od autorki: Wiem, może na razie rozdziały nie są jakieś bardzo ciekawe, ale to dlatego że są to początki opowiadania i akcja dopiero się rozkręca, jednak mam nadzieje, że Wam się podoba. Liczę na przynajmniej 20 komentarzy :)
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Jeśli już przeczytałaś/eś rozdział, proszę zostaw w komentarzu swoją opinię :)
Podoba mi się to, że rozdział jest dosyć długi :)
OdpowiedzUsuńNapracowałaś się :)
Wciąga i niesamowicie działa na wyobraźnię.
Mam nadzieję, że niedługo pojawi się nowy rozdział :)
shadow-means-trouble.blogspot.com
cudowny <3 czekam z niecierpliwością na nn
OdpowiedzUsuńJest świetny ! Z przyjemnością się go czyta :) Mam nadzieję, że rozdział będzie niedługo :) Czekam i pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńJest fajny :*
OdpowiedzUsuńZajebisty. Natalka
OdpowiedzUsuńWow
OdpowiedzUsuń,kmjnhbfgvd <3 świetny^^
OdpowiedzUsuńto opowiadanie jest super ahsdkjasf
OdpowiedzUsuńCudny:)
OdpowiedzUsuńłał :D świetny :) czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu ale taki Justin mi sie mega podoba xD zajebisty rozdział <33
OdpowiedzUsuńjsisjsjslpsiwnxbfazdb !!!!
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie <3
Jesteś geniuszem :)
Ołłłjjjeeeeeeaaaaaa!
OdpowiedzUsuńCzekam na nn<3
;oooo cudowny ;3
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
świetny
OdpowiedzUsuńzajebisty ;3
OdpowiedzUsuńwspaniałe czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńświetny *.*
OdpowiedzUsuń@Danger12345678
po prostu zjebisty !
OdpowiedzUsuńRozdział jest po prostu świetny! Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńTak masz racje, wgl nie ciekawy -,- haha jest swietny! Bardzo sie podoba, akcja toczy sie powoli i na wszystko przyjdzie czas. Kolezanka porwala nasza bohaterke z rak swaggera :) czekam na nn.
OdpowiedzUsuńprzypominam że twój blog został wystawiona na jbffpl więc jeśli czytałaś dokładnie regulamin pominęłaś punkt : )
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, nie sprawdziłam waszego bloga, za niedługo notka się pojawi ;)
UsuńJezu uwielbiam twój blog jest niesamowity a kiedy następny rozdział ♥ ;* ;3
OdpowiedzUsuńNo przeczytałam całość i zapowiada się fajnie :)
OdpowiedzUsuń@ameneris
Zaczelam czytac i bardzo mi sie podoba...bede odwiedzac twojego bloga. Historia super wciaga na maksa. Czekam niecierpliwie na kolejne rozdzialy pozdrawiam @aniakomi
OdpowiedzUsuńKiedy będzie następny rozdział ? Fajnie piszesz *,*
OdpowiedzUsuńW sobotę :)
UsuńJejciu w sobotę następny już nie mogę się doczekać. Kocham to opowiadanie!!!
OdpowiedzUsuńJejciu w sobotę następny już nie mogę się doczekać. Kocham to opowiadanie!!!
OdpowiedzUsuń