Rozdział [ 8 ]

- Wysiadaj z auta. - powiedział stanowczo. - Słyszałaś co powiedziałem?
Destiny usłyszała jak drzwi się odblokowują, przełknęła nerwowo ślinę i cały czas wpatrując się z przerażeniem na chłopaka, chwyciła niepewnie za klamkę.
- Mówiłeś że tu jest niebezpiecznie, nie wyjdę tam, nie ma mowy żebym wyszła.
Kiedy Swagger i Destiny sprzeczali się w aucie, w białym domu przed którym stali siedział dobry przyjaciel Justina, Michael. Leżąc na rozwalającym się łóżku razem z dwoma laskami i paląc kolejnego papierosa, zaciągał się mocno i wypuszczał dym z płuc bardzo powoli. Dziewczyny przejeżdżały swoimi dłońmi po nagim i wyrzeźbionym torsie chłopaka. W pewnym momencie przez otwarte okno usłyszał niepokojące go odgłosy kłótni, zgasił peta w popielniczce i poderwał się na równe nogi, wyjrzał za okno i zobaczył nieznany mu wcześniej pojazd, przymrużył oczy i od razu chwycił za pistolet który leżał na stole, załadował go i karząc na siebie czekać dwóm brunetkom wybiegł z pokoju, zbiegł na dół i wychodząc z domu skierował się prosto w stronę pojazdu, wyciągnął rękę z bronią do przodu i przyłożył ją do szyby, równoznaczni celując w głowę Biebera. Szyby auta były lekko przyciemniane przez co Jones nie wiedział że jest to jego kumpel, w pewnej chwili Des zauważyła, że ktoś stoi przy aucie i celuje w Swaggera od razu przeraźliwe krzyknęła, kiedy szatyn spojrzał na nią ze zdziwieniem, zorientował się, że dziewczyna ze strachem w oczach wpatruje się w coś, a raczej w kogoś za nim. Brązowooki pokręcił parę razy głową i się uśmiechnął.
- Coś się stało? - zapytał.
- Nie wiem, ktoś trzyma przy szybie pistolet to normalne? - odparła kpiąco drżącym głosem.
Uśmiech chłopaka poszerzył się jeszcze bardziej, powoli obracając głowę i naciskając przycisk otwierający szybę zerknął na przyjaciela, który opuścił od razu rękę.
- Ostrożności nigdy za wiele co? - zapytał Jonesa który od razu chowając do kieszeni spluwę przywitał się z przyjacielem.
- Stary mogłem Ci przestrzelić łeb, następnym razem informuj mnie, a nie podjeżdżaj nową skra... - przerwał widząc znaki które dawał mu Justin by zrozumiał że nie jest sam. - Swaggerską furą bo wiesz, że różni się tu kręcą.
- Wybacz mi to zaniedbanie, zupełnie zapominałem Ci poinformować że kupiłem nowy wózek. - przerzucił wzrok na Destiny. - Teraz już się nie boisz wyjść?
Blondynka mocno zdezorientowana nie rozumiała co się tu dzieje, przed chwilą dość ostro kłóciła się z szatynem, a teraz w najlepsze śmieje się razem ze swoim kumplem. Pomimo wszystko dalej bała się wyjść. Nie ufała mu, przynajmniej nie była pewna czy może mu zaufać, na razie nic na to nie wskazywało.
- Miło by było gdybyś wysiadł i mi otworzył drzwi.
Swaggerowi zbledła mina kiedy usłyszał to co przed chwileczką powiedziała niebieskooka, zaczął zdawać sobie sprawę z kim ma do czynienia, chociaż nie były to jego klimaty jeśli chodzi o laski, nie miał zamiaru się poddać, choćby nie wiadomo jak była ułożona, wiedział że jest w stanie ją zmienić i nic mu w tym nie przeszkodzi.
- Jeśli sprawi Ci to przyjemność to mi również. - powiedział drwiąco. - Jednak wolę inne przyjemności. - wymruczał pod nosem w kierunku Michaela tak by osiemnastolatka nic nie usłyszała.
Wysiadł z auta, obszedł je, chwycił za klamkę otwierając drzwi od strony pasażera i czekał aż dziewczyna opuści jego nowe auto. Johnson stanęła tuż przy nim, nie czuła się zbyt pewne więc wolała nie ryzykować.
- Dziękuję bardzo, trochę manier Ci nie zaszkodzi. - uśmiechnęła się zadziornie.
Justin trzasnął drzwiami, a że nie posiadał kluczy tylko odpalał auto poprzez łączenie kabli nie zamknął go. Ruszył w kierunku domu, a zaraz za nim Des i Mike. Bieber wszedł do środka i skierował się od razu do swojego biura jak on to miał zwyczaj nazywać, chociaż wcale tego biura to pomieszczenie nie przypominało. Obdarte i popękane ściany, rozwalający się stolik na środku i parę krzeseł oraz sofa na której usiadł. Blondynka stanęła w drzwiach i zaczęła rozglądać się po pokoju. Miała mieszane uczucia, czuła się jak w jakimś burdelu, w szczególności, że słyszała te dwie brunetki miziające się z kumplem Swaggera.
- Będziesz tak stać czy usiądziesz?
Johnson spojrzała na chłopaka i niepewnie podeszła do niego siadając przy nim, wtedy ten chwycił za paczkę papierosów leżącą na stole, wyciągnął jednego, rzucił resztę na swoje miejsce i łapiąc za zapalniczkę i odpalając ją zapalił go. Zaciągnął się porządnie i po chwili wypuścił dym spoglądając na piękną dziewczynę siedząca obok niego. Położył jedną rękę za jej głowa opierając ja o sofę, a w drugiej trzymał papierosa podpalając go co chwilę.
- Jesteś tak trochę jakby spięta, chcesz zapalić?
- Nie palę, to szkodzi zdrowiu.
- I tak umrzesz więc co Ci ma zaszkodzić? - przekonywał ją. - Powinnaś czerpać z życia.
- Ale przynajmniej pożyje dłużej niż ty.
- Nigdy nic nie wiadomo. - odparł zaciągając się po raz kolejny.
- Sugerujesz coś? - odsunęła się od niego.
- Jeszcze nie przeprosiłaś mnie za nazwanie mnie zwykłym zapatrzonym w siebie dupkiem. - rzucił wydmuchując w jej twarz dym. - Czekam na to, przeprosiny przyjmuję w praktycznie każdym miłym sposobie.
Niebieskooka krztusząc się tym bardziej nie miałam zamiaru przepraszać za coś co jest prawdą, skrzywiła się tylko i po chwili sztucznie uśmiechnęła by pokazać że nie ma zamiaru tego robić. Dziewiętnastolatek był dziwnie szczęśliwy, co chwile pokazywał swoje białe zęby i wpatrywał się w Des, która wyłapując jego spojrzenie, wpatrzona była w jego oczy. Jego lekko opuszczone powieki sprawiały że blondynka czuła się jakby on jej pragnął, nie wiedziała że tak jest naprawdę. Pomimo wszystko podobało jej się to, czuła się przez to wyjątkowo, rzadko kiedy miała na coś takiego okazję. Dość długo utrzymywali ze sobą kontakt wzrokowy, przez co też po pewnej chwili Des spuściła wzrok i zaczęło jej się robić ciepło.
- Słodko. - powiedział przygryzając wargę i łapiąc dziewczynę za podbródek.
Des czując się niekomfortowo wyrwała się mu i obróciła głowę w drugą stronę.
- Powinnaś się zastanowić zanim coś zrobisz nie jesteś u siebie. - odparł wkurzony.
- W każdej chwili mogę wyjść. - rzuciła pewnie.
- Tam? Przed chwilą bałaś się wyjść z auta, małe szanse że wróciłabyś sama do domu, prędzej w worku w kawałkach lub w ogolę byś nie wróciła. Tu dziewczyny takie jak ty nie mają szans na przetrwanie. Nie byłoby miło gdyby coś Ci się stało. - mówiąc to zgasił papierosa mocno zgniatając go o popielniczkę.
Dziewczyna widząc to odczytała to jako groźbę więc wolała siedzieć cicho i być posłuszna do puki nie znajdzie się w we własnym domu. Nagle do biura wpadł Jones i poprosił Biebera na słówko, ten przepraszając blondynkę podniósł się i ruszył za kumplem, który wszedł do kuchni. Brązowooki oparł się o ścianę i co chwilę wypatrywał czy czasem dziewczynie nie przyjdzie głupota do głowy i nie spróbuje uciec, gdzie jest naprawdę niebezpiecznie.
- Co się tak tam patrzysz? - zapytał Michael.
- Pilnuje żeby coś głupiego jej nie nasunęło się na rozum, nie czuje się tu zbyt dobrze.
- No wiesz to nie jest jedna z tych twoich dziwek Swagger nic dziwnego że źle się czuje w takim miejscu jak to, w końcu wpadła Ci w łapska normalna dziewczyna i chyba ma na ciebie dobry wpływ, tak zauważyłem że odkąd się zorientowałeś że włamałeś się do niej jesteś jakiś inny.
- Bo mi zależy tak trochę bardzo.
- Na niej? - zdziwił się wiedząc że szatynowi rzadko na czym zależało.
- Pojebało Cię?! Oczywiście że nie, zależy mi na kasie i przyjemnościach jakie mogę mieć dzięki niej.
- Jesteś pewien? Nawet to twoje spojrzenie jest takie. Wszedłem do pokoju, a ty normalnie wpatrzony w nią jak w jakiś obrazek.
- To tylko i wyłącznie by nie zorientowała się, że coś jest na rzeczy.
- Yhym jasne, na żadną się tak nie lampiłeś, chłopie widziałem nawet jak ona na ciebie patrzy, znam się na rzeczy. Mi to tam obojętne jaki jesteś, ale wiem że tobie nie, a że jesteśmy jak bracia to powiem Ci coś, jeśli chcesz być tym Swaggerem co byłeś przed tą całą akcją, albo daj sobie spokój, albo miej się na baczności, bo mam dziwne przeczucie że to będzie miała fatale skutki, w szczególności dla ciebie.
                    Roxana od jakiś trzydziestu minut siedziała z telefonem w ręce i zastanawiała się co ma robić, niby przyjaźniła się z Johnson jednak dalej nie pałała do niej jakimś wielkim uczuciem, z drugiej strony nie chciała mieć dziewczyny na sumieniu, po tej chwili namysłu wstała i zaczęła chodzić nerwowo po pokoju, nie mogła sobie znaleźć miejsca, próbowała wymyślić co ma zrobić w takiej sytuacji. W końcu postanowiła, zatrzymała się i spojrzała na Shana.
- Jadę po nią, nie mam ochoty potem znaleźć ją gdzieś czy słyszeć przez resztę mojego życia że Swagger jej coś zrobił.
- A wiesz chociaż gdzie ona jest? - zapytał.
- A gdzie Bieber zabiera laski gdy ma na nie ochotę, raczej nic romantycznego nie wymyśli i nie wyjedzie z nią nie wiadomo gdzie, jest zbyt wielkim idiotą żeby wymyślić coś dobrego.
Wybiegła z domu i wskoczyła na swój czerwony motor od razu go odpaliła i z piskiem opon odjechała zostawiając za sobą tylko czarny ślad. Na szczęście droga nie była długa, po paru minutach była na miejscu. Wiedziała do czego zdolny jest szatyn, dlatego choć pokonała tak mały dystans wolała się zaopatrzyć w coś szybkiego, w szczególności że w planach miała wyrwać z jego łap Destiny. Od jakiś ponad dwóch lat More nie ufa Justinowi, kiedyś było inaczej Rox nawet podkochiwała się w przystojnym dupku którego każdy nazywał Swaggerem. Przeżyła z nim dużo, dlatego też wie z kim ma do czynienia. Najbardziej zabolała ją jedna rzecz o której wie tylko ona i brązowooki, obiecała sobie że nigdy mu tego nie wybaczy i również to był powód nienawiści jaką darzyła chłopaka. Zatrzymała się pod domem bo właśnie podejrzewała że w tym miejscu aktualne znajduje się jej kumpela. Zsiadła z maszyny i powoli zaczęła zmierzać w stronę drzwi, popchnęła je i weszła do środka, od razu skierowała się do pokoju gdzie był Bieber.
- Mówiłam Ci żebyś się od niej odpierdolił. - wpadła do pokoju krzycząc.
- Widocznie nie usłyszałem, zresztą jak widzisz jest cała i zdrowa, nic jej się nie stało. - mówił z lekkim uśmieszkiem na twarzy by bardziej zirytować Roxanę.
Destiny nie mogła zrozumieć, dlaczego jej przyjaciółka jest tak zdenerwowana, przecież Justin nie chciał jej chyba nic zrobić, pomimo jego dziwnych gatek nie wydawał się bardzo zły jak o nim zazwyczaj mówiono. More podeszła bliżej nich i wyciągnęła z jego paczki papierosa. Bieber od razu wystawił rękę z zapalniczką żeby odpalić, jednak brunetka wyrywał mu ją i sama sobie poradziła rzucając nią potem w chłopaka.
- Johnson wyjdź z tego domu i czekaj moim czerwonym Morsonie, ale nie dotykaj do puki nie przyjdę.
Blondynka trochę zmieszana, spojrzała na szatyna ostatni raz i chwilę uśmiechając się wyszła z pokoju, a potem z domu tak jak kazała jej More. Stanęła obok motoru i czekała aż ujrzy w drzwiach Roxy, natomiast ona przez chwilę w ciszy wypalała swojego papierosa. Bieber wpatrzony w dziewczynę z radosną miną, przygryzał wargę udając, że to iż More przeszkodziła mu w rozkochiwaniu w sobie Des nie miało dla niego znaczenie, pomimo tego że było wręcz przeciwnie. Gdyby nie był tak aktualnie opanowany rozszarpał by dziewczynę na strzępy, wprost gotowało się w nim. Rox podeszła do niego i kładąc nogę na jego kroczu, zbliżyła się do jego twarzy, zgniatając przy tym jego klejnoty.
- Tkniesz ją tylko to nie będzie miał czym sobie przyjemność zadawać skurwielu. - powiedziała dmuchając mu w twarz.
- Radzę Ci piękna zabrać tą nogę, zdajesz sobie sprawę z kim zadzierasz?
- Gdybym nie wiedziała to bym tego nie robiła, jestem bardzo świadoma kim jesteś, jesteś nikim, zerem. Od tamtego momentu jesteś dla mnie przegrany, martwisz się tylko o własny tyłek, o własne dobro. Jeszcze Ci się nie odpłaciłam, ale już wkrótce zrobię to z nawiązką.
- Oh no tak zemsta. - zaśmiał się. - Chris sam zgotował sobie taki los.
Brunetka nie wytrzymała i z całej siły uderzyła go w policzek z otwartej ręki, na co chłopak złapał się za żuchwę i zaczął nią ruszać. Pokręcił parę razy głową by dać More do zrozumienia, że postąpiła bardzo źle i nie powinna tego robić. Spuścił wzrok, po czym po chwili otworzył oczy, w których dziewczyna zobaczyła piekło, wściekłość jaka go ogarnęła, zmroziła ją trochę aż odsunęła się od niego na bezpieczną odległość. Wstał i łapiąc za stół odrzucił go w kąt. Od razu podszedł do dziewczyny i chwytając ją jedną rękę w pasie, a drugą za jej nadgarstek przytwierdził ją do ściany tak mocno, że aż osiemnastolatka jęknęła. Przysunął się do niej blokując ją swoim ciałem, usta Biebera były obok jej ucha, tak że słyszała jego nerwowy i przyśpieszony oddech.
- Ostrzegam... - wyszeptał.
Spojrzał w jej oczy, które chciały go zabić, miał nadzieje że dziewczyna się wkurzy, tak też się stało. Po chwili puścił ją, znów się uśmiechając. More patrzyła się na niego cały czas i zmierzała powoli ku wyjściu. Wiedział że nie ma z nim szans fizycznie jednak mogła mu się odpłacić słownie.
- Zgiń w piekle sukinsynie.
Swagger rzucił zabójcze spojrzenie w jej stronę, co od razu poderwało ją do biegu. Wybiegając z domu podleciała do motoru, Des widząc zdenerwowanie na twarzy dziewczyny przeczuwała coś niedobrego.
- Wsiadaj na motor szybko! - krzyczała More odpalając Morsona.
Destiny nie zastanawiając się usiadła za nią i chwyciła mocno w pasie, wiedząc już że nie będzie to miła przejażdżka po czym odjechały bardzo szybko.
- Gdzie są kurwa kluczyki od mojego motoru Mike. - zapytał wpadając do zadymionego pokoju i widząc swojego kumpla z dwoma dziewczynami na łóżku.
- A co laska Ci uciekła?
- Przez More, dopadnę szmatę. Gdzie są te cholerne kluczyki pytam się! - krzyczał poirytowany.
- Leżą na dole na komodzie w garażu. - rzucił i zaczął się przyglądać przyjacielowi, który już miał wychodzić. - Stary co ty masz rękę odbitą na twarzy?
- Nie teraz... - odparł groźnie trzaskając drzwiami.
Brązowooki szybko zbiegł na dół i wpadł do garażu, chwycił za kluczyki wskoczył na swój czarny motor i otwierając drzwi garażowe wyjechał z niego z piskiem opon, zauważając czerwoną maszynę oddalającą się od niego skierował się za nią, zostawiając za sobą tylko dym z rozgrzanych opon. Przymrużył oczy, ciągle przyspieszając z niesamowitą prędkością doganiał Rox. Brunetka widząc że dziewiętnastolatek jest coraz bliżej, również przyspieszała, mijając zwinnie auta, modliła się żeby nie wpaść na któreś z nich. Niebieskooka nie miała pojęcia co się dzieje, była wystraszona, ale udało jej się wydusić parę słów.
- Czemu przyjechałaś? - zapytała.
- Ponieważ wiem jaki jest Swagger i do czego jest zdolny, ale nie myśl że się o ciebie martwiłam, po prostu nie chciałam mieć Cię na sumieniu i Shane mi kazał.
- Jasne, jasne a czemu uciekamy? - dopytywała dalej.
- Bo on nas goni, logiczne nie? - zaśmiała się.
Blondynka zaczęła się uśmiechać, strach który przed chwilą ogarniał jej cale ciało minął, życie którego doświadczała teraz zaczynało jej się bardzo podobać. Było to dla niej coś nowego, a zarazem ekscytującego. Dźwięk stłumionego powietrza kiedy mijały samochody, dawał jej do zrozumienia że prędkość jaką osiągają była zabójcza, jednakże już jej to nie denerwowało, wręcz przeciwnie. Puściła More z mocnego uścisku i chwyciła się za skórzane siedzenie. Oglądając się za siebie widziała Justina, pomimo że brunetka miała o nim takie, a nie inne zdanie Destiny wprost pociągało do niego, miał coś w sobie co sprawiało, że przyciągało ja o niego jak magnez. W pewnym momencie Johnson odwrócił głowę do przodu.
- Roxana czerwone!
- Nie dla mnie... - powiedziała przyspieszając i w ostatniej chwili przejeżdżając przez skrzyżowanie przed pędzącymi w jej stronę pojazdami.
- Szalona! - krzyknęła trochę podekscytowana niebieskooka.
- To pikuś, ty jeszcze mnie szalonej nie widziałaś. Gdzie Cię odwieźć?
- Kierunek mój dom.
                    Wciąż stał na czerwonym, wpatrywał się w światło, nawet kiedy pojawiło się zielone dalej tam stał, pojazdy przejeżdżające i trąbiące na niego w ogóle go nie ruszały, dopiero po jakimś czasie wkurzony postanowił sobie dać dziś spokój, wiedział że Johnson i tak do niego wróci, był tego pewny. Wyjechał prosto przed jakieś auto, zawrócił motor i jadąc pod prąd, znów pędził przed siebie. Tym razem w inne miejsce, chciał się wyciszyć, więc wrócił do domu. Zostawiając maszynę pod budynkiem wpadł do kamienicy i wybiegając na górę wszedł do mieszkania.
- Justin? Justin to ty? - usłyszał głos Tiny.
- Tak, to ja... - powiedział podchodząc do schorowanej kobiety. - Chcesz czegoś?
Chora spojrzała na niego i uśmiechnęła się, Tina wiedziała gdy coś jest na rzeczy, z trudem podsunęła się do góry i nic nie mówiąc zaczęła się przez chwilę wpatrywać się w swojego przybranego syna.
- Czemu się tak na mnie patrzysz? - zapytał oschle.
-Przyglądam się temu czemuś co z ciebie wyrosło. - zaśmiała się próbując rozluźnić napięcie które odczuwała między nimi.
- Jak widzisz nic dobrego...
- Mógłbyś mi zupę zalać bo jestem trochę głodna, czy coś się stało? Jesteś taki jakiś dziwny, coś poszło nie tak?
- Nie przyszedłem na spowiedź Tina, miałem nadzieje, że przynajmniej tutaj zaznam odrobiny spokoju.
- Wybacz, jak będziesz chciał pogadać to wiesz, że zawsze tu jestem nigdzie stąd się nie ruszam. - powiedziała żartując sobie ze swojego stanu.
Chłopak wstał i ruszył powoli w stronę kuchni nie reagując na te żarty, otworzył jedną z szafek zapełnioną sztucznym chińskim żarciem i wyciągnął jakąś zupkę, wsypał ją do kubka i wlewając wodę do czajnika włączył go odstawiając na miejsce. Czekając aż się zagotuje, brązowooki oparł się o blat i wyciągnąwszy naszyjnik z kieszeni zaczął się w niego wpatrywać po raz kolejny. Zaczął zastanawiać się nad tym co powiedział mu jego przyjaciel, czy jego plany związane z Johnson nie zaważą na jego życiu obecnym, w końcu Mike miał racje mówiąc, że Destiny nie jest jedną z tych jego dziwek. Może to dziwne, ale Justin nigdy nie miał kontaktu z normalnymi dziewczynami, gdy był młodszy był zupełnie kimś innym, wstydliwy chłopak bojący się zagadać do jakiejkolwiek laski, potem wpadł w dość złe dla niego towarzystwo, które go zmieniło, często spotykając się dzięki nim z płcią przeciwną, której zależało tylko na zabawie nie nauczyło go zbytnio jak powinno się naprawdę postępować z kobietami. Owszem Tina starała się go nauczyć szacunku i tych podobnych, jednak większy wpływ mieli na niego jego ziomki.




Od autorki: Wiem, może na razie rozdziały nie są jakieś bardzo ciekawe, ale to dlatego że są to początki opowiadania i akcja dopiero się rozkręca, jednak mam nadzieje, że Wam się podoba. Liczę na przynajmniej 20 komentarzy :)


CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Jeśli już przeczytałaś/eś rozdział, proszę zostaw w komentarzu swoją opinię :)

30 komentarzy:

  1. Podoba mi się to, że rozdział jest dosyć długi :)
    Napracowałaś się :)
    Wciąga i niesamowicie działa na wyobraźnię.
    Mam nadzieję, że niedługo pojawi się nowy rozdział :)

    shadow-means-trouble.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowny <3 czekam z niecierpliwością na nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest świetny ! Z przyjemnością się go czyta :) Mam nadzieję, że rozdział będzie niedługo :) Czekam i pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty. Natalka

    OdpowiedzUsuń
  5. to opowiadanie jest super ahsdkjasf

    OdpowiedzUsuń
  6. łał :D świetny :) czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie wiem czemu ale taki Justin mi sie mega podoba xD zajebisty rozdział <33

    OdpowiedzUsuń
  8. jsisjsjslpsiwnxbfazdb !!!!
    Kocham to opowiadanie <3
    Jesteś geniuszem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ołłłjjjeeeeeeaaaaaa!
    Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  10. ;oooo cudowny ;3
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  11. wspaniałe czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. świetny *.*
    @Danger12345678

    OdpowiedzUsuń
  13. po prostu zjebisty !

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział jest po prostu świetny! Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Tak masz racje, wgl nie ciekawy -,- haha jest swietny! Bardzo sie podoba, akcja toczy sie powoli i na wszystko przyjdzie czas. Kolezanka porwala nasza bohaterke z rak swaggera :) czekam na nn.

    OdpowiedzUsuń
  16. przypominam że twój blog został wystawiona na jbffpl więc jeśli czytałaś dokładnie regulamin pominęłaś punkt : )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, nie sprawdziłam waszego bloga, za niedługo notka się pojawi ;)

      Usuń
  17. Jezu uwielbiam twój blog jest niesamowity a kiedy następny rozdział ♥ ;* ;3

    OdpowiedzUsuń
  18. No przeczytałam całość i zapowiada się fajnie :)

    @ameneris

    OdpowiedzUsuń
  19. Zaczelam czytac i bardzo mi sie podoba...bede odwiedzac twojego bloga. Historia super wciaga na maksa. Czekam niecierpliwie na kolejne rozdzialy pozdrawiam @aniakomi

    OdpowiedzUsuń
  20. Kiedy będzie następny rozdział ? Fajnie piszesz *,*

    OdpowiedzUsuń
  21. Jejciu w sobotę następny już nie mogę się doczekać. Kocham to opowiadanie!!!

    OdpowiedzUsuń
  22. Jejciu w sobotę następny już nie mogę się doczekać. Kocham to opowiadanie!!!

    OdpowiedzUsuń