Rozdział [ 7 ]

                    Justin był wpatrzony w dziewczynę, a że nigdy nie doświadczył czegoś takiego czuł się dziwnie, zazwyczaj nie rozmawiał zbyt długo ze swoją zdobyczą tylko po krótkim flircie brał się do działania. Tym razem było inaczej, no może nie do końca ponieważ chciał tylko sprawiać wrażenie uprzejmego, tak naprawdę to co aktualnie mówiła do niego Johnson w ogolę go nie interesowało, w jego głowie rozpoczęła się walka z ujarzmianiem chęci dobrania się do Destiny.
- Nie porównuj mnie do niego. - parsknęła dając Bieberowi do zrozumiana że nie jest w zbyt dobrych stosunkach ze swoim ojcem.
- Aż tak źle? - uśmiechnął się zadziornie.
- To nie twoja sprawa... - odparła przyspieszając.
- Daj spokój, chce Cie tylko poznać.
- Przepraszam, ale nie ufam ludziom.
- Dlaczego? - zdziwił się.
- Bo zadają się ze mną tylko dlatego że mam pieniądze.
Szatyn przełknął ślinę, czując jakby blondynka go przejrzała, jednak wiedział, że nie może pokazać tego po sobie, jeśli chce osiągnąć sukces. Zaczął się sztucznie uśmiechać.
- Wiem coś o tym, jak masz pieniądze wszyscy chcą się z tobą zadawać, w celu uzyskania jakiś korzyści.
- A ty skąd tak dobrze o tym wiesz?
- Mam trochę kasy, chyba na biednego nie wyglądam co? - powiedział rozchylając ręce i oglądając się.
Jednakże prawda była inna, Justin może wiedział jak to jest bo kiedyś przez pewnie okres miał dużą sumę pieniędzy i wykorzystuje to teraz, ale aktualnie, ledwo ma na jedzenie. Drogie rzeczy które posiada obecnie były skradzione, zakupione przez jego trenera na zachętę do brania udziału w walkach, albo kupione za pieniądze zarobione w jakikolwiek inny nielegalny sposób. Czasem Bieber zamiast zostawić pieniądze które udało mu się zdobyć, na naprawdę potrzebne rzeczy, wolał wydać na coś co pokazałoby że nadal jest przy kasie, ale nie tylko to było powodem bezmyślności chłopaka. Mówi się że jeśli nie miało się nic, a potem dostaje się naprawdę dużo, człowiek boi się to stracić, Swagger stracił praktycznie wszystko i nie chciał tego odczuć, bał się powracać do dawnych czasów, dlatego robił wszystko żeby zdobyć pieniądze, nie interesowało go jakie wielkie jest ryzyko, dla pieniędzy i swojej opinii zrobiłby wszystko.
- Wyglądasz całkiem nieźle.
- Mam nadzieje że całkiem nieźle, znaczy u ciebie zajebiście.
- Narcyz z ciebie wiesz?
- Oj przesadzasz, ja po prostu wiem że jestem mega przystojny i laski na mnie lecą, to się nazywa bycie narcyzem proszę Cię, ja bym to nazwał pewnością siebie.
Johnson spojrzała na dziewiętnastolatka ze zdziwieniem marszcząc przy tym czoło i przewracając oczami. Justin widząc to uśmiechnął się zalotnie zdając sobie sprawę że Des zaczyna go lubić, miał nadzieje że sprawy między nimi potoczą w jak najszybszym tępię. Nagle Bieberowi do głowy wpadł świetny pomysł, dzięki któremu często laski mu ulegały, z nadzieja że i tym razem się uda zaczął działać.
- Co ty na to żeby gdzieś się przejechać?
- Że niby ja miałabym wsiąść do twojego samochodu i jechać gdzieś z tobą?
- Czytasz mi w myślach piękna? - zaczął poruszać dziwacznie brwiami w górę i w dół.
- Nie, po prostu nie jestem na tyle głupia na jaką chyba Ci wyglądam, zresztą gdyby mój ojciec zobaczył, że wsiadam razem z tobą od razu by za mną pojechał.
- Więc poczekaj tu chwilę...
Dziewczyna zatrzymała się i podążyła wzrokiem za biegnącym chłopakiem, który kierował się w stronę swojego samochodu, nie byli daleko więc szybko się z tym uwinął. Wsiadł do pojazdu i nawracając ruszył w jej stronę. Kiedy był już przy niej zatrzymał samochód i otworzył okno.
- Wsiadaj. - powiedział uśmiechając się.
- Chyba sobie żartujesz, ledwo Cię znam nie wsiądę do tego auta.
- Przecież Cię nie zgwałcę.
Des zrobiło się trochę głupio, nie chciała żeby brązowooki, którego dopiero poznała tak pomyślał, stwierdziła że nic jej się przecież złego nie stanie, Swagger nie wyglądał na takiego, który chciałby ją wykorzystać, jednak pozory mylą. Po chwili zastanowienia, podeszła bliżej auta. Szatyn nachylił się aby otworzyć jej drzwi, które w chwili gdy weszła do pojazdu zatrzasnęły się.
                    W tym samym czasie w dzielnicy Bronx na ulicy 452 Jackson Avenue obok parku Saint Mary's w małym budynku, dochodziła do siebie Roxy po wczorajszej imprezie razem ze swoimi przyjaciółmi z którymi tam mieszkała. Shane jako jedyny którego nie trzymał kac z powodu takiego iż w ogolę praktycznie nic nie pił oprócz paru piw które na niego w ogolę nie podziałały, siedział przy oknie podpierając się o policzek i dumając nad pewną sprawą. More w pewnym momencie zaczęła wiercić na sofie tak że aż tancerz który leżał obok niej dostał z pięści w twarz, nie ruszyło go to, jednak Shana wyrwało z przemyśleń, spojrzał na brunetkę i czekał aż spadnie. Nie życzył jej tego ale tak też się stało, Roxana po jakiejś chwili wylądowała z hukiem na ziemi i momentalnie się ocknęła ze snu. Wtedy też tancerz wrócił do dalszego wyglądania przez okno i rozmyślania. Dziewczyna widząc swojego przyjaciela z dziwną miną przetarła oczy, z trudem zaparła się rękoma i podniosła się. Moment stała bez ruchu przez aby znów się nie wylądować na ziemi i uważając żeby nie nadepnąć na któregoś z leżących na podłodze, ledwo widząc podeszła do niego bardzo powoli i cicho, przynajmniej się starała.
- Nad czym tak myślisz? - zapytała zachrypniętym głosem.
- Hmm? Ja nad niczym, co Ci się śniło?
- To co zwykle, taniec i my wygrywający kasę w ulicznych konkursach, ucieczka przed policją i takie tam, prawie bym zabiła jednego policjanta no... Tematu nie zmienisz, a więc o czym myślisz?
- Nie istotne, czasem po prostu muszę myśleć o czymś bardzo intensywnie i właśnie teraz jest taka chwila.
- Powiedz mi, nie bądź taki. - błagała przez jakiś czas, a następnie usiadła mu na kolanach.
Rox lubiła zbliżać się do swojego przyjaciela, a jemu to nie przeszkadzało, traktował ją jak młodszą siostrę, w końcu był od niej straszy o pięć lat i przez dość długi czas się nią opiekował.
- Znowu udajesz miłą żeby coś ode mnie wyciągnąć, co cwaniaczku? - zaśmiał się.
- Nie, aktualnie zbyt bardzo doskwiera mi kac żebym w jakikolwiek sposób mogła Ci dogryzać.
- Ok, niech Ci będzie... Chodzi o Destiny... - powiedział wzdychając.
- Nie mów że coś do niej czujesz bo padnę na twarz tak jak przed chwilą z sofy.
- Zwariowałaś? Chodzi mi o to że stała się jedną z nas tak?
- No w pewnym sensie tak.
- No właśnie, a my ją wczoraj zostawiliśmy ze Swaggerem i nie mamy pojęcia co się z nią stało. Dzwoniła do ciebie dawała jakiś znak życia?
- Nie, ale przecież wiesz dobrze o tym że ona musi umieć sobie radzić, zadając się z nami może ją spotkać coś gorszego niż Swagger.
- Wiem o tym, tylko że ona dopiero zaczyna do nas się wkręcać, a już ma kłopoty, powinnaś wczoraj za nią pójść.
- Chciałam dla niej dobrze, zresztą czemu miałabym ja za nią latać? Od pewnego czasu wszystko związane z nią ja muszę wykonywać.
- Może dlatego że dobrze Ci to idzie i wychodzi na dobre. Zadzwoń do niej, wtedy będę spokojniejszy.
- Czemu sam do niej...
- Roxana... - przerwał jej.
- Dobra, dobra już dzwonię zadowolony?
Wstała z jego kolan trochę wkurzona i rzucając się z impetem na sofę chwyciła swój telefon który tam leżał, zaczęła szukać numeru przyjaciółki, a gdy tylko go znalazła zaczęła dzwonić, czekając aż jej nowa znajoma odbierze. Wtedy właśnie Johnson usłyszała że coś jej dzwoni i przerwało jej rozmowę z niedawno poznanym chłopakiem. Wyciągnęła telefon z kieszeni i odebrała.
- Roxana? - zapytała.
- Ty żyjesz?! Nic Ci nie jest? Zamartwiamy się o ciebie, wczoraj tak uciekłaś, a potem on poleciał za tobą.
- Zorientowałam się, czekaj czemu miałoby mi coś być. - zdziwiła się i spojrzała na Justina.
- Swagger, on jest zły, trzymaj się od niego z daleka to dupek.
- No to może być trudne... - powiedziała ciszej.
- Nie mów że on teraz jest z tobą. - odparła More rozszerzając przeraźliwie powieki. - Destiny posłuchaj mnie, nie możesz się z nim spotykać, on to jedno wielkie zło wcielone.
- Zadzwonię do ciebie później okej?
- Johnson! Nie, Johnson do cholery jasnej!
Blondynka rozłączyła się i jakby nigdy nic uśmiechnęła się do dziewiętnastolatka siedzącego obok niej, zaniepokoiły ją ostrzeżenia przyjaciółki przez co zaczęła się zastanawiać czy ten zabawny chłopak naprawdę jest taki zły? Czy musi się go obawiać? Skoro do tej pory nic jej takiego nie zrobił to może nie ma złych zamiarów? Takie i inne pytania aktualnie chodziły po głowie niebieskookiej, jednak w głębi duszy miała nadzieje, że jej nic nie zrobi.
- Kto dzwonił? - zapytał mrużąc podejrzliwie oczy.
- Znajoma, dobra znajoma.
- Dzwoniła More prawda? Ta tancerczka? - zaczął dziwacznie kiwać głową. - Pewnie nagadał Ci jaki to ja nie jestem zły. - odparł zniżając ton i naciskając jakiś przycisk zamknął drzwi samochodu.
Niebieskooka przeraziła się, nie wiedziała co się dzieje, może wsiadanie do tego auta było błędem.
- Nie, nie skądże... - powiedziała podłamanym głosem.
- Ona nie jest lepsza, kradzieże, bójki, ciągle jakiś nielegalny biznes. Zazdrości mi tego co mam, razem z całą resztą. - nacisnął pedał gazu i uśmiechnął podejrzanie wpatrując przed siebie - Radzę Ci na nich uważać mogą wplątać Cię w niezłe kłopoty. - obrócił się w jej stronę złapał i momentalnie chwycił dziewczynę za brodę lekko podnosząc do góry. - Nie byłoby miło gdyby stało się coś niedobrego tak ładnej osóbce jak ty.
- Dzięki za ostrzeżenie. - rzuciła obracając głowę w drugą stronę. - A jeśli to o czym mówiła Roxy to właśnie jest jego urok osobisty którego używa by coś zyskać, ale niby po co miałby to robić, skoro ma pieniądze i taki wygląd to przecież może mieć każdą, czemu akurat to mnie się uczepił? - mamrotała pod nosem. - O mój Boże...
- Co tam mamroczesz?
- Po co zamknąłeś drzwi? - zapytała niepewnie.
- Tam gdzie jedziemy jest bezpieczniej kiedy ma się je zamknięte.
Destiny otworzyła szeroko oczy i powoli obróciła głowę w jego stronę, przerażona zaistniałą sytuacją zaczęła się trząść. Justin zauważając to przyspieszył jeszcze bardziej, liczył że dziewczyna chwyci go za rękę, jak zazwyczaj robiły inne. Jednak tak się nie stało, z niesamowitą prędkością mijali ulice Manhattanu i zbliżali się do granic Bronx.
- Gdzie jedziemy?
- W pewne bardzo fajne miejsce.
- Czy nie jedziemy w stronę Bronx?
- Właśnie tak.
- Tam jest niebezpiecznie, zawróćmy błagam, zrobię wszystko tylko zawróć.
- Nie zrobisz wszystkiego, nie ufasz mi? Wydaję mi się że skoro wsiadłaś do mojego auta to darzysz mnie jakimś zaufaniem, nie znasz mnie zbyt dobrze, nie wiesz czy czasem czegoś nie planuję, nie wiesz czy czegoś Ci czasem nie zrobię, nie wiesz nic, ale jednak wsiadłaś i żyjesz. - popatrzył na przerażoną dziewczynę.
- Jeszcze żyję. - wymamrotała.
Bieber wyraźnie próbował manipulować psychiką blondynki, był w tym bardzo dobry. Lubił patrzeć jak ktoś się boi lub cierpi, wielu ludzi którzy stanęli mu na drodze mówili potem że ten co nazywają go Swagger ma serce z kamienia, nie potrafi kochać i najchętniej wypełniałby swoje życie zabawą, pannami lekkich obyczajów, pieniędzmi na których mu najbardziej zależało i swoją reputacją bycia najlepszym. Te wszystkie osoby mające o nim takie zdanie, a uwierzcie jest ich sporo, miało racje... Jednak jego zachowanie i poglądy na świat oraz jego wyimaginowane życie przez własnego siebie nie wzięło się znikąd, nie był to jego jakiś wymysł czy próba zabicia monotonicznego życia jakiego nienawidził, było ono spowodowane otoczeniem w jakim się wychował, młody chłopaczek nie znał swoich biologicznych rodziców, został przygarnięty przez pewną dziewczynę, ale nawet gdy to się stało nie powodziło mu się zbyt dobrze, pomimo że miał dużo pieniędzy i był rozpieszczany przez Tinę, chłopak jego opiekunki nie akceptował go, nie planował opieki nad małym dzieckiem, czasem nawet go torturował, był bezwzględny wobec niego, a Justin wchłaniał wszystko, zachowanie, nawyki. Teraz przekłada to na swoje życiem wyżywa się na wszystkim czym może, nawet kiedy nie chce nie potrafi powstrzymać złych emocji które wychodzą z niego. Kiedyś cierpiał widząc że rani ludzi, z czasem przyzwyczaił się do tego i zaczęło sprawiać mu to przyjemność, czasem zdarza mu się myśleć nad krzywdą jaką komuś zrobi, ale to bardzo rzadko i tylko wtedy kiedy mu bardzo na kimś zależy.
- Jesteś głupia... - powiedział poirytowany.
- Proszę?
- Gadanie do siebie nic Ci nie pomoże, trzeba było zastanowić się zanim wsiadłaś do auta, jesteś aż tak bardzo naiwna? Podobno nie ufasz ludziom...
Osiemnastolatka zaczęła wpatrywać się w chłopaka, nie wierząc, że ten zabawny i zadziorny szatyn zmienił się w kogoś tak bezdusznego, chciała stamtąd jak najszybciej uciec jednak nie miała jak, pojazd jechał zbyt szybko, a drzwi były zamknięte, była w pułapce, jednakże jej natura nie pozwalał sobie na takie traktowanie, nie potrafiła milczeć w sytuacji gdy tak ją ktoś traktował cicha i miła dziewczyna, zamieniła się w buntowniczkę.
- More miała racje jesteś zwykłym zapatrzonym w siebie dupkiem! - krzyknęła.
Nagle samochód gwałtownie się zatrzymał, Destiny bezwładnie przechyliła się do przodu i gdyby nie ręce które wystawiła przed siebie uderzyłaby głowa w tapicerkę. Dziewczyna przeżyła lekki i chwilowy zawał, jej oddech był nerwowy. Podniosła wzrok do góry i ujrzała biały dom , który nie wyglądał zbyt przyjemnie. Kamienna twarz Swaggera trochę ją zaniepokoiła, zaczęła się zastanawiać czy to co przed chwila powiedziała nie było kolejnym błędem, który popełniła dzisiejszego dnia.



Od autorki: Bardzo Was przepraszam, że musieliście czekać na rozdział tak długo, są wakacje i powinnam dodawać je częściej, jednak okazuje się że mam bardzo mało czasu. Ostatnio mam duże problemy z zabraniem się za pisanie kolejnych części opowiadań, nie jest to spowodowane brakiem weny bo pomysłów mam dużo, tylko brakiem chęci, nie wiem dlaczego tak jest, mam nadzieje że będziecie wyrozumiali i cierpliwi, a ja postaram się to Wam wynagrodzić <3

Zapraszam na mojego instagrama gdzie dodaję moje rysunki, będę wdzięczna jeśli wyrazicie na ich temat swoją opinię :)

Pytania zadawajcie tutaj > ASK



CZYTASZ = KOMENTUJESZ
Jeśli już przeczytałaś/eś rozdział, proszę zostaw w komentarzu swoją opinię :)


15 komentarzy:

  1. Destiny, jaka z ciebie idiotka. Źle zrobiła wsiadając do samochodu ze Swaggerem. Mam nadzieję, że jej nie zgwałci. Czekam na następny rozdział i życzę duużo weny :)
    @bieberairforeva

    OdpowiedzUsuń
  2. Musiałaś w takim momencie? Mam nadzieję, że rozdział pojawi się szybko. Opowiadanie jest bardzo interesujące :) Czekam na następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział sgdfshdfahgs ciekawe co będzie z Johnson, czekam z niecierpliwością na nn :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. @naniszczesnyme14 sierpnia 2013 12:11

    o matko.. moim zdaniem dobrze zrobiła, ale jak jej powiedział, że jest głupia to nwm. Trochę adrenaliny jej nie zaszkodzi xD rozdział ciekawy, podoba mi się, czekam niecierpliwie na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  5. CUDOWNY ROZDZIAŁ!!! JSDFFJKCVX

    OdpowiedzUsuń
  6. vgbhnjmnhybt♥ super rozdział :) czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. rozdział jak zwykle bardzo ciekawy :) czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  8. nareszcie jkjhdfbghjdbgjhdb geniusz *o*
    czekam na nn x

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudowny!!! mam nadzieje,że nic jej nie będzie !!! Czekam na nn!!
    p.s zapraszam na moje opowiadanie
    pierwsza część - http://my-first-dance-with-you.blog.onet.pl/
    Nie zniechęcaj sie za szybko,bo były to moje początki
    druga cześć - http://my-first-dance.blogspot.com/
    Można zobaczyć rożnice :)

    OdpowiedzUsuń
  10. o Boże *_* mam nadzieję, że nic jej nie zrobi...
    jak na razie..jest to mój ulubiony rozdział. tyle emocji *_*
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  11. Kocham kocham kocham. <3 a no i czekam na nowy :D @becamelifeless

    OdpowiedzUsuń
  12. to jest świetne skljlksdgjas
    czekam na następny rozdział z niecierpliwością xx

    OdpowiedzUsuń
  13. bardzo ciekawy rozdzial :) zobaczymy co zrobi swagger, moze zabierze ja do siebie. Czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń